Podziwiają go wszyscy i wszyscy chcieliby na niego wejść. Jest marzeniem wielu śmiałków i kusi… Sęk w tym, że nie prowadzi na niego żaden szlak turystyczny. Czym wabi nieświadomych turystów i taterników? Tych pierwszych z pewnością wysokością, wszak Gerlach najwyżej w Tatrach się wznosi. A tych, co doświadczenie z wysokością już mają, kuszą drogi wejścia i ich trudności. Droga Martina na Gerlach to z pewnością jedna z piękniejszych dróg graniowych w Tatrach.
Środek lata. Budzę się drugiego dnia urlopu z zimnym nosem na jednym z parkingów u podnóża Tatr. Niechętnie opuszczam ciepłe lokum, jakim przez ostatnie kilka godzin był śpiwór. Tuż po świcie temperatury są ciągle niskie, dlatego ogarniamy się pospiesznie i zarzucamy plecaki. Czeka nas długa trasa.
Wielicka Dolina i droga na Polski Grzebień
Zaczynamy ją przy Drodze Wolności w Tatrzańskiej Polanie. Zielonym szlakiem dochodzimy do Śląskiego Domu, a później kierujemy się w stronę Polskiego Grzebienia. To są bardzo ładne kilometry w letniej scenerii i ciągle w Jego cieniu. Im bliżej przełęczy, z której ruszymy w Jego stronę, tym większy respekt i poziom ekscytacji (to u mnie! :). A na przełęczy robimy chwilę przerwy, znajdujemy miękki teren, rozbijamy piknik i patrzymy.
Droga Martina albo Martinovka
Jest ona jedną z najpiękniejszych dróg na Gerlach i przez cały czas prowadzi granią zaczynając od Polskiego Grzebienia. Po drodze zahacza o Wielicki Szczyt, Litworowy Szczyt, Lawinowy Szczyt i Zadni Gerlach.
Co świadczyć może o jej piękności? Ano na przykład to, że droga ta da nam wszystko, co możemy spotkać w Tatrach: trekking i elementy wspinaczki, ścieżki, na których będziemy czuć się bezpiecznie, a i takie, gdzie włos się nam zjeży. Będziemy mieć skały z dobrymi chwytami, a czasem dobrych chwytów będzie nam brakować. Nie zabraknie po drodze eksponowanych fragmentów czy zwyczajnej lufy pod nogami, kiedy znajdziemy się na ostrzu grani.
Trudności
Droga Martina prowadząca na szczyt Gerlacha jest wyceniana na II-IV w skali UIAA (skala tatrzańska), co znaczy, że spotkamy na niej trudności dość trudne (II), trudne (III) i bardzo trudne (IV). Tyle o znaczeniu liczb i odpowiadającym im przymiotnikom.
Jak to przekłada się na rzeczywistość? Z czym możemy porównać te stopnie trudności?
Jak to przekłada się na rzeczywistość? Z czym możemy porównać te stopnie trudności?
Śmiem przypuszczać, że każdy, kto wybiera się w odwiedziny do Króla jakieś doświadczenie w Tatrach ma. I nie mam tutaj na myśli, nie ujmując ich urodzie, tatrzańskich dolin. Bo nie można obudzić się pewnego dnia i stwierdzić, że na przykład dzisiaj przebiegnę maraton. O nim marzy każdy biegacz, ale zanim wystartujemy na królewskim dystansie, spróbujmy swoich sił na krótszych odcinkach. Najpierw 5 kilometrów, później dyszka i półmaraton. Bo góry i bieganie mają pewien wspólny mianownik - im więcej trenujesz, tym więcej możesz.
Zatem wybierając się na Gerlach warto sprawdzić wcześniej jak nasze ciało i głowa zachowuje się w trudniejszym terenie.
Byłeś na Orlej Perci? Polecam Ci ją w ramach przygotowania.
Odwiedziłeś może Tatry Zachodnie i tamtejszą “orlą perć”? Jeśli nie, polecam Ci ją na dobry początek.
Opisane przeze mnie trasy mogą Cię wprowadzić w nieco trudniejszy tatrzański świat, jednak różnią się zdecydowanie od Martinovki. W drodze na Gerlach nie spotkamy żadnych ułatwień w postaci łańcuchów, klamer, drabinek, haków. Spotkamy za to...
Ekspozycje
Tak, będzie ich na naszej drodze bardzo dużo. Na jednych mogą nie zrobić żadnego wrażenia, a inni będą się dwa razy zastanawiać jak zrobić kolejny krok, żeby było bezpiecznie. Idziemy granią, więc musimy liczyć się z tym, że lufa może pojawić się po naszych obu stronach. Tak będzie na ostatnim odcinku z Przełęczy Tetmajera. Martinovka bowiem nie nie serwuje przez cały czas lufy po obu stronach. Musimy jednak liczyć się z tym, że poniżej nas będzie przepaść i czasem będziemy się zastanawiać i sprawdzać dwa razy czy aby na pewno dobrze chwyciliśmy skałę, bo w innym wypadku to… Wiadomo, upadek w tym terenie nie wróży niczego dobrego, a przecież nie chcemy serwować ratownikom górskim smutnego obowiązku, prawda?
Przygotowanie
Tu z pewnością do drogi trzeba przygotować nasze ciało i głowę. Nie pchajmy się w trudniejszy teren, jeśli nie mamy odpowiedniego doświadczenia. A jak z Twoją głową, jak ona znosi ekspozycje? Bo zdarza się, że ciało jest zwarte i gotowe, a głowa jest w rozsypce.
W drodze na Gerlach nie ma miejsca i czasu na zastanawianie się, czy dam radę przejść jeszcze kawałek, bo miejsc, w których potencjalnie moglibyśmy zrobić wycof jest niewiele. A do tych miejsc trzeba jakoś dotrzeć i pokonać kolejne trudności.
Warto także wziąć pod uwagę pogodę. O ile zachmurzenie może ograniczyć panoramy, o tyle szlak po deszczu stanie się podwójnie niebezpieczny. Mokra skała nie jest niczym przyjaznym, a na tym szlaku trzeba często polegać na tarciu i porozumieniu między podeszwą buta i skałą.
Wyposażenie
Kondycja jest, psychika nie siada, chęci są. Jest też kask, lina i uprząż. Podstawy mamy opanowane. Lecimy więc dalej. My na swojej drodze tylko musieliśmy zjechać, resztę trasy przeżywcowaliśmy. Nie wiem, jak trasę pokonują inne ekipy, bo żadnych w czasie naszego przejścia nie spotkaliśmy. Choć z innych obserwacji mogę wnioskować, że będą osoby, dla których pokonanie tej trasy związanych liną będzie bardziej komfortowe, a inni nie będą mieli niczego na sobie poza kaskiem.
Na Gerlach z przewodnikiem
Żadna droga prowadząca na szczyt nie jest oznakowana. Wejść na Gerlach turystycznie możemy w towarzystwie przewodnika. Najczęściej zabiera on swoich klientów przez Wielicką Próbę z Doliny Wielickiej lub przez Batyżowiecką Próbę z Doliny Batyżowieckiej przez. Takowe wejście jest oceniane pod względem trudności oscylujących od 0+ (łatwe) do I (nieco trudne) w skali tatrzańskiej. Bazą wypadową dla obu dróg jest przeważnie hotel górski Śląski Dom.
Droga Martina - fotorelacja
Zadni Gerlach 2616 m n.p.m.
Ostatnia "prosta" na szczyt - z Przełęczy Tetmajera
Gerlach 2655 m n.p.m.
Zejście: Gerlach - Batyżowiecka Próba, Dolina Batożywiecka
Z wszystkich dróg to właśnie ta wybierana jest najczęściej jako droga powrotna. Nie trudno ją przegapić, bo tuż pod szczytem znajduje się łańcuch, który pomoże nam przebrnąć przez początek Batyżowieckiego Żlebu. Później także spotkamy żelazne ułatwienia. Ale droga ta wymusi na nas sporo ostrożności. Jest krucho, jest wąsko, jest stromo. I to praktycznie przez całą drogę do Doliny Batyżowieckiej.